Codziennie ta sama droga. Góra-dół, dół-góra. Klatka schodowa. Moja klatka schodowa. Pamiętam do dziś jej zapach, kiedy weszłam do bloku pierwszy raz. Zapach farb, czystości, przestrzeni. Chociaż wychowałam się w bloku na innym osiedlu i znałam dobrze schody, poręcze to ta klatka była inna. Lepsza, bo schody prowadziły do mojego domu. Naszego wymarzonego mieszkania.

Dziś też jest moja. Chociaż zmieniła się przez 30 lat, kiedy zobaczyłam ją pierwszy raz idąc „odebrać” moje włości. Najpierw okna, które mieszkańcy myli i zawieszali firanki. I robili to nie tylko na święta, ale też i bez okazji. Potem schody- zamiatane i myte chociaż jeden raz w tygodniu. I obrazki, kwiaty, które ozdabiały każde piętro.

A jak jest teraz? Miałam okazję obejrzeć przypadkowo kilka „okazów” na osiedlu. Szare, brudne, zaniedbane, pełne piasku, kurzu i brudnych szyb. Nie sprzątane przez lokatorów. Na ścianach różnego rodzaju wyrazy- od oświadczyn do wymyślnych obrazków czy numerów telefonów.

Znajoma żaliła mi się nie tak dawno, że pomimo starań wielu lokatorów znajdują się i tacy co nic sobie z tego nie robią. I o dziwo są to młodzi ludzie, którzy nie stosują się do regulaminów i nie sprzątają. Na zwróconą uwagę najczęściej reagują wzruszeniem ramion lub niegrzecznie odpowiadają, że nie maja ochoty. A przecież to klatka schodowa pierwsza wita nas, naszych gości, znajomych, przyjaciół.

Dobrym pomysłem jest opłacenie chętnych do sprzątania. Jednak wiele osób nie chce skorzystać z tej możliwości twierdząc, że sami zrobią to lepiej. Ale czy w ogóle zrobią?

Dbajmy o czystość klatki schodowej. Będzie nam wszystkim radośniej i weselej.Gnieźnieńska SM

©