Kolejny „wystrzałowy” Sylwester
Nie znam się na kalendarzu. Nie jest mi to potrzebne. Mam swój dom, swego właściciela, pełną miskę i wielu znajomych ze spacerów. Wiem, że niedługo spadnie śnieg, że będę musiał uważać na to duże w pokoju obwieszone jakimiś kulkami. Mój ogon nieraz zrzucił to na podłogę a Pani się trochę pogniewała i musiała sprzątać.
Ale też wiem, że przyjdzie czas, kiedy będę się bał huku, hałasu, gwizdu i ogólnego szaleństwa. Sam nie wiem, co wtedy robić. Moje uszy nie przyzwyczają się do tych kilku minut radości ludzi a mojej katorgi. Wtedy próbuję zwrócić na siebie uwagę. Że tak nie chcę, że się boję, że przeraża mnie to, co jest za oknem. Ludzie się cieszą. A ja? Szukam miejsca, gdzie mógłbym się schować i odczekać to, co mnie otacza. Wielu z nas przerażonych sytuacją ucieka od właścicieli. I trudno ich potem odszukać. Niektórzy z nas trafiają do schroniska czekając na swego właściciela.
Po serii wystrzałów, świstów przychodzi nowy dzień. Idąc na spacer muszę uważać na to co leży na trawniku. Obce zapachy, obce kształty przypominają mi o trudnej nocy. Moja właścicielka sprawdza, gdzie możemy iść. Nieraz się bałem tego co zostało po nocy. Ale czy tak być musi?
Proszę –przyłącz się do
akcji wielu ludzi, którzy kochają zwierzęta „Nie strzelaj w Sylwestra. Krzywda
innych nie jest zabawna”. (ri) Gniezno SM