Jest sobie prezes
Z niesmakiem oglądałem w tv mętne tłumaczenie
prezesa jednej z radomskich spółdzielni, że wszystko jest OK, a w przetargu
wybrano najlepszą, chociaż bardzo drogą firmę. Prezes miał pecha, że obok
spółdzielczych budynków znajdują się podobne budynki wspólnot i identyczne
prace wykonywane na tych budynkach są dużo, dużo tańsze. Wybierając droższą
firmę naraził się nie tylko członkom spółdzielni, ale również miejscowym
wykonawcom kwestionującym wyniki
przetargu. Prezes nie zauważył,
że coś w naszym kraju się zmieniło, że
pojawiła się ogromna masa współwłaścicieli nieruchomości chcących decydować o
swoich pieniądzach. W wielu spółdzielniach od lat trwa proces uspołeczniania
zasad zarządzania. Mieszkańcy uzyskali możliwość decydowania o tym, jak chcą
mieszkać i na co wydawać pieniądze. Rady budynków lub samorządy budynkowe uzyskują kompetencje zbliżone do zarządów
wspólnot. Uczestniczą w przetargach i odbiorach robót, mają pełny wgląd w
koszty budynków. Tak jest u wielu, ale w pokazanej w tv spółdzielni widocznie
jest inaczej, ciągle jest po staremu.
Opisywanego prezesa całkowicie pogrążyły tłumaczenia o egzotycznych podróżach ze słoniami w tle. Prawdopodobnie zabrakło cywilnej odwagi żeby się przyznać, że korzystało się z tzw. wyjazdów sponsorowanych, których w naszym kraju i nie tylko naszym kraju mamy całe mnóstwo i znaczna część obywateli z tego korzysta.
Po przykrywką różnych szkoleń, świąt, spotkań organizuje się atrakcyjne wyjazdy z bogatym programem rozrywkowym lub mniej bogatym jeżeli firma sponsorująca jest mało znacząca. Szczegółowy prym w tej dziedzinie wiodą wielkie korporacje, instytucje bankowe, jak też duże firmy produkujące towary na rynek.
Moda na te wyjazdy przyszła z zachodu wraz z towarem, który do nas zaczął napływać. Celem jest zainteresowanie klienta produktem firmy poprzez nawiązanie z nim współpracy lub zwiększenie efektywności dotychczasowych kontaktów. Dalej wszystko zależy od charakteru klienta, albo się temu podda albo zachowa własne zdanie. Ten negatywny przekaz telewizyjny, w czasie, gdy trwa batalia o spółdzielczość uderza w setki dobrych spółdzielni, które swoją codzienną praca starają się udowodnić, że byt spółdzielczy jest lepszy od tego wspólnotowego, promowanego przez rządzących. Irracjonalne zachowanie prezesa jednej spółdzielni może podważyć zaufanie do spółdzielczej formy własności.
Miejmy nadzieję, że był to tylko drobny incydent, a prezes szybko zrozumie swój błąd. Jeżeli nie to ma małe szanse ze swoimi członkami.(r)