Aktualności

wróć

Pasaż Jagielloński

15 I 2016, 08:38:00

Na Święta Bożego Narodzenia przyjechała w odwiedziny moja kuzynka z odległego miasta. Życie jej nie oszczędzało, chorób ma pewnie ze 154, ale za to uśmiech od ucha do ucha. Swoim perlistym śmiechem zaraża nie tylko najbliższych ale i całe otoczenie. Jak sama twierdzi ma tylko jeden mankament- nie umie się rozstać z najlepszym przyjacielem –wózkiem inwalidzkim. On zawsze zaprowadzi ją do celu, osłoni od wiatru i pozwala na długie pogaduszki ze znajomymi spotkanymi na ulicy.

I tak po prawdzie mówiąc - tu jest mój problem. Wniesienie do mieszkania osoby o krągłych kształtach wymagało pomocy rodziny. Za to wózek złożył się sam, bez pomocy. Niestety nasze mieszkania nie są przystosowane dla osoby niepełnosprawnej, ale zaraźliwy optymizm mojej kuzynki wszystkie bariery przebił. UFF! Było mi radośnie.

„Schody” zaczęły się, kiedy postanowiłyśmy przygotować naszym mężom wystawną kolację co wiązało się z wyjściem po zakupy. Tam, gdzie mieszka moja kuzynka nie ma problemu z zakupami dla osób niepełnosprawnych. Niestety- u nas problem urósł do granic absurdu. Ja –zakochana w osiedlu, mieście, katedrze postanowiłam zacząć zakupy od osiedla (Winiary). Poszłyśmy - pojechałyśmy po drobne zakupy do „Pasażu Jagielońskiego”. Najpierw drogą „niby chodnikiem” wzdłuż ulicy Gdańskiej do przejścia dla pieszych przy kościele. Dobrze, że moja kuzynka ma własne zęby. Inaczej goniłabym je po chodniku. Trzęsło jak na kolejce wysokogórskiej.

Jak zawsze nie wiem (raczej domyślam się),  kto jest właścicielem tego chodnika, ale te szczątki wspomnień z okresu lat 80 można by było już wymienić. Światła na krzyżówce, przejazd przez jezdnię i w niektórych miejscach krawężniki nie do pokonania. Dzięki tym, którzy pomogli nam w drodze! I dobrnęłyśmy do pasażu. Wrócił uśmiech, gadanie o zakupach. I trach! Wózek inwalidzki nie może przejechać, bo właściciel „boksu” wystawił swój towar na 2/3 przejazdu. Ale wstyd! Oczywiście dla nas, że nie potrafimy przejechać. Kawałek dalej wózek zahaczył o następne ręczniki, swetry czy coś tam. Zanim dojechałyśmy do celu przysporzyliśmy pracy co najmniej 5-ciorgu sprzedającym. Bardzo za to przepraszamy.

Po powrocie do domu zaczęłam się zastanawiać nad problemem osób niepełnosprawnych i sprzedających w pasażu. Spółdzielnia Mieszkaniowa ogłasza przetarg na taki czy inny boks. Podaje rozmiar, cenę itd. Boks kupiony z ceną za boks a nie jeszcze 2/3 przejścia. Jak to jest, że sprzedawcy nie płacąc za powierzchnię poza boksem handlują towarem. Kto tym wszystkim „dyryguje”, kto nie zwraca uwagi handlującym, że ich towar wykracza poza granicę? A może ja się mylę, może właściciele boksów płacą za utrudnianie przejścia kupującym?

Podsumowując- drodzy sprzedawcy – nie myślcie tylko o własnej kieszeni, pomyślcie o kupujących. Nie tylko o tych,  co maja zdrowe nogi, ale i też o tych, co jeżdżą na wózkach. Gnieźnieńska SM

©

W ramach naszej witryny stosujemy pliki cookies w celu świadczenia Państwu usług na najwyższym poziomie, w tym w sposób dostosowany do indywidualnych potrzeb. Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Szczegółowe informacje znajdują się w POLITYCE PRYWATNOŚCI I WYKORZYSTYWANIA PLIKÓW COOKIES. OK, rozumiem