Ogrodzone utopie. Urbanistyczna klęska dla miasta
Artykuł otwarty w ramach bezpłatnego limitu prenumeraty cyfrowej
Aleksandra Kozłowska: Niedawno
obroniłaś pracę magisterską na temat osiedli grodzonych. Co chciałaś w niej
pokazać?
Dominika Hubicka*: Chciałam przeanalizować zalety i wady takich osiedli. Zanim rozpoczęłam
zbieranie materiałów, sądziłam, że grodzenie osiedli ma generalnie pozytywne
skutki: zapewnia bezpieczeństwo mieszkańców, poczucie komfortu, estetyki
miejsca zamieszkania. W miarę badania tematu stwierdziłam jednak, że to
zjawisko zdecydowanie niekorzystne.
Dlaczego?
- Poczucie bezpieczeństwa jest złudne. Płot wcale nie chroni przed kradzieżą
czy włamaniem. Raczej pokazuje: mam coś wartościowego, coś, czego należy
strzec. Zdarza się, że na strzeżonych osiedlach jest więcej kradzieży niż na
niestrzeżonych.
Ale główną wadą takich osiedli jest to, że stanowią swego rodzaju wyspy, budową
i funkcją przypominają getta, stąd też termin "gettoizacja".
Prof.Bohdan Jałowiecki, socjolog zCentrum Europejskich Studiów
Regionalnych iLokalnych UW, pisze, że getto ma odzwierciedlenie
przestrzenne w barierze społecznej, która nie zawsze przybiera wyraz fizyczny.
Bariery tworzy się głównie w celu odseparowania od siebie danych grup
społecznych.
Dawniej w miastach nie było segregacji społecznej, biedni i bogaci mieszkali na
jednym obszarze. Mury, płoty miały charakter obronny. Dziś ich podstawową
funkcją jest oddzielanie. Osiedla grodzone są "urbanistyczną i
tożsamościową klęską dla miasta" - pisze Katarzyna Milewska-Osiecka w
artykule "Fizjonomia i układy urbanistyczne nowego budownictwa
mieszkaniowego jako element kształtowania warunków mieszkaniowych (na wybranych
przykładach)". Chodzi nie tylko o kwestie architektoniczne, ale również
społeczne. Ludzie zaczynają dzielić się na - my, mieszkający na osiedlu grodzonym,
i oni - zamieszkujący poza nim i na odwrót. A przy tym mieszkańcy osiedli
zamkniętych uważani są za lepszych, bogatszych, a osoby mieszkające poza murem
za gorszych, bo biedniejszych.
Badacz polskich osiedli zamkniętych,
socjolog i etnolog Jacek Gądecki wśród negatywnych skutków mieszkania w takiej
przestrzeni wymienia m.in. fakt, że dostęp do niej jest ograniczony nie tylko
dla mieszkańców, ale też dla ich gości - aby dostać się na teren, muszą
przekroczyć bramę i jednocześnie poddawani są kontroli poprzez m.in. rozmowę
przez domofon. Tym samym ogrodzenia jeszcze bardziej podkreślają cechę, jaką
jest zamknięcie.
Jak osiedla grodzone wpływają na przestrzeń miejską?
- Przecinają ją, prowadzą do fragmentaryzacji miasta. Bardzo często występuje
zjawisko zamykania ulic czy zmiany ulic publicznych w zamknięte. Dla
mieszkańców spoza muru to duży problem - ich codzienna trasa zostaje wydłużona
i jest trudniejsza do pokonania. W Gdańsku
przykładem takiej sytuacji było osiedle Trzy Żagle na Przymorzu. Osiedle składa
się z trzech budynków, a w trakcie realizacji jest Czwarty Żagiel. Deweloperem
oraz wykonawcą osiedla jest firma Inpro SA. Pierwszy budynek oddano do użytku w
2010 r. Jak sam wykonawca podkreśla, osiedle Trzy Żagle jest osiedlem
ogrodzonym i monitorowanym z pomieszczenia ochrony.
Gdy inwestor rozpoczął realizację projektu, mieszkańcy sąsiednich bloków
zauważyli, że ścieżka, która umożliwiała najszybsze dotarcie do znajdującego
się przy głównej drodze przystanku autobusowego i sklepów, zostanie odcięta
przez płot. W połowie 2009 r. deweloper zagrodził przejście hałdą ziemi, a
następnie ogrodził je płotem. Wielu okolicznych mieszkańców zaczęło skarżyć
się, że droga do przystanku i sklepów wydłuży się nawet o kilkaset metrów. A
gdy ogrodzono również większość osiedla Trzy Żagle, mieszkańcy dzielnicy
postanowili, że skoro oni nie mogą przechodzić przez teren osiedla, to
uniemożliwią to również swoim sąsiadom. I przegłosowali budowę płotu.
Skutki takich działań odczuwają nie tylko mieszkańcy dzielnicy, ale i
właściciele tamtejszych sklepów, które zaczynają tracić klientów.
Prawo pozwala właścicielowi ogrodzić swój teren. Deweloper robi to legalnie.
- Tak. Deweloper nie ma też obowiązku wykonania przejścia w miejscu, w którym
dotychczas ono funkcjonowało. W przypadku Trzech Żagli na początku realizacji
tej inwestycji miasto mogło wykupić część terenu osiedla i poprowadzić
przejście. Ale stwierdzono, że nie jest to na tyle ważny szlak komunikacyjny,
aby go zachować.
Przykład ten pokazuje, że każda ze stron konfliktu w inny sposób postrzega
problem. Mieszkańcy Trzech Żagli wykupili mieszkania na osiedlu grodzonym i nie
chcą, aby ludzie z zewnątrz chodzili po jego terenie. Obniżyłoby się ich
poczucie komfortu i bezpieczeństwa życia. A mieszkańcy okolicznych bloków
zostali pozbawieni szlaku komunikacyjnego. Przy planowaniu osiedli należałoby
uwzględniać interesy większej grupy osób.
Jak wygląda życie na zamkniętych osiedlach? Czy ludzie są tam szczęśliwi?
Odseparowali się przecież od złych ulic, bezdomnych, dresiarzy.
- Z badań socjologicznych wynika, że osiedla grodzone niszczą więzy
międzyludzkie. Ich mieszkańcy izolują się od siebie, nie ma żadnych relacji
sąsiedzkich. A jeżeli jakiekolwiek występują, przyjmują wymiar bardziej
formalny, grzecznościowy.
W "zwykłych" blokach ludzie też przeważnie poprzestają na
"dzień dobry" - "dzień dobry".
- Czasem jednak nawiązują więzi. Właściciele psów spotykają się z pupilami o tej
samej porze, mamy z dziećmi czy babcie z wnukami umawiają się w piaskownicy. A
mieszkańcy osiedli grodzonych często mają wygórowane oczekiwania wobec
otoczenia, które jeśli nie są spełniane - wywołują konflikty. Rodziny z dziećmi
poszukują miejsc zapewniających bezpieczeństwo i zabawę najmłodszym. Osoby
bezdzietne chcą ciszy i spokoju, biegające dzieci im przeszkadzają - dochodzi
do waśni.
Rozmawiałam z byłymi mieszkańcami
osiedli grodzonych. Wyprowadzili się, bo mieli dość samozwańczych stróżów
porządku. Starszy pan zabronił dzieciom grać w piłkę, innego denerwowali goście
odwiedzający sąsiadów i przechodnie fotografujący budynek. A już nie daj Boże
było mieć tam psa!
- Właśnie. Posiadanie zwierząt, podobnie jak i dzieci to częsty punkt zapalny w
zamkniętych osiedlach. Ale płoty rodzą także konflikty zewnętrzne. Choćby
dostępność do placów zabaw - mieszkańcy osiedli zamkniętych mogą korzystać z
miejsc rekreacyjnych poza murem, lecz nie dzieje się tak w odwrotnej sytuacji.
Place zabaw w gated communities są zamykane, a klucze do bramek mają jedynie
mieszkańcy.
Niedawno szeroko omawiane, i w Gdańsku, i w całej Polsce, były osiedla
Jabłoniowa i Lawendowe Wzgórze na Jasieniu. Wybudowane przez firmę Robyg
Lawendowe Wzgórze nie jest otoczone murem ani płotem. Jabłoniowa, składające
się z 10 czterokondygnacyjnych budynków, to - jak na oficjalnej stronie
podkreśla deweloper, firma Inpro - osiedle zamknięte. Jego mieszkańcom
zapewniono dostęp do terenów zielonych, placu zabaw oraz boiska
wielofunkcyjnego.
Od czego zaczął się problem?
- Od tego, że mieszkańcy Lawendowego Wzgórza zaczęli korzystać z boiska na
osiedlu Jabłoniowa. U siebie nie mieli miejsca przeznaczonego do gier
zespołowych. Spotkało się to jednak z dużym niezadowoleniem sąsiadów.
Podkreślali, że tylko oni mają prawo grać na boisku, ponieważ zapłacili za
teren, kupując mieszkania. Jeden z mieszkańców osiedla Jabłoniowa wezwał nawet
policję, skarżąc się, że boisko zajmują sąsiedzi z osiedla otwartego.
Mieszkańcy Lawendowego Wzgórza wystosowali zatem pismo do zarządu osiedla
zamkniętego z prośbą o udostępnienie terenu rekreacyjnego. Zarząd zgodził się,
by grali, ale za 1500 zł miesięcznie. Taka suma przerastała możliwości
mieszkańców Lawendowego Wzgórza. Skończyło się więc na zamontowaniu drutu kolczastego
na płocie osiedla zamkniętego.
Inny powód konfliktów zewnętrznych to miejsca parkingowe. Duża część
mieszkańców osiedli grodzonych oraz ich goście zostawiają pojazdy poza murami,
ograniczając liczbę miejsc parkingowych osobom z osiedli otwartych.
Ciekawym spostrzeżeniem socjologów jest też fakt, że mieszkańcy osiedli
zamkniętych nie wykazują przywiązania do miejsca zamieszkania, nie identyfikują
się z nim. Przywiązują się raczej do swojego mieszkania, domu, a nie do
dzielnicy. Bariera w postaci płotu nie sprzyja poczuciu identyfikacji z danym
miejscem. Skutkiem jest spadek zaangażowania społecznego w lokalną działalność.
Ale muszą być też pozytywne strony życia w zamkniętych osiedlach, inaczej
nikt by tam nie kupował mieszkań.
- Oczywiście. Takie osiedla są nowoczesne, o wysokim standardzie wykonania, po
prostu ładne - często w przeciwieństwie do tego, co na zewnątrz. Nazywane są w
sposób budzący pozytywne skojarzenia: Urocze Wzgórze, Osiedle Królewskie,
Zielony Zakątek. Wszystko to buduje klimat utopii, niemal raju na ziemi.
Mieszkańcy tych osiedli pytani o plusy życia w zamkniętej przestrzeni zwracają
uwagę też na to, że nie mają tu wstępu osoby nieupoważnione i niechciane,
domokrążcy, kolporterzy materiałów reklamowych. To ważny element komfortu.
Co badania mówią o tej polskiej
skłonności do grodzenia się? Skąd taka potrzeba?
- Pierwsze współczesne osiedla grodzone powstały w 1997 r. Były reakcją na
brak, w czasach komunistycznych, prawa do własności prywatnej. Przyczyn
grodzenia przestrzeni można upatrywać też w różnych aspektach, m.in.
przemianach ekonomicznych, gospodarczych, kulturowych czy społecznych. W bardzo
wielu opracowaniach dotyczących osiedli grodzonych przewija się wątek dotyczący
potrzeby poczucia bezpieczeństwa i większego prestiżu zamieszkiwania.
Ale skoro urbaniści i socjologowie nie mają wątpliwości co do tego, że
grodzone osiedla zaburzają tkankę miasta i niszczą i tak w Polsce mocno
nadszarpnięte więzi społeczne, dlaczego tych osiedli przybywa?
- Wiele władz lokalnych nie zabiera stanowiska dotyczącego grodzenia. Jest za
to ciche przyzwolenie włodarzy miast na działalność firm deweloperskich i
osiągane dzięki temu zyski. Samorządy lokalne nie negują również działań
deweloperów, ponieważ chcą oni poprawy infrastruktury komunalnej, wizerunku
jednostki samorządowej z prywatnych środków finansowych inwestora.
Uważa się, że budowa osiedli grodzonych nie wymaga nakładów finansowych od
władz publicznych. Owszem, samo wybudowanie osiedla ich nie wymaga. Ale
samorząd musi zapewnić infrastrukturę techniczną nowym osiedlom: doprowadzić
drogi, zapewnić oświetlenie, stworzyć ciągi piesze. To inwestycje prowadzone na
zewnątrz osiedli grodzonych, ale służące głównie ich mieszkańcom. Opłacone ze
środków publicznych, a wykorzystywane jedynie przez konkretną grupę społeczną.
Jednak stopniowo sami deweloperzy zaczynają dostrzegać kontrowersje pojawiające
się w związku z grodzeniem osiedli i przyjmują schematy postępowania zgodne z
zachodnimi założeniami.
To znaczy jakie?
- Coraz popularniejsze stają się tzw. osiedla hybrydowe, czyli takie, które
grodzone są częściowo. Przykładem tego typu inwestycji w Gdańsku jest City
Park, gdzie płot poprowadzony jest tylko na granicy osiedla i parku oraz przy
osiedlowym placu zabaw. Mieszkańcy sąsiadujących bloków mogą więc korzystać z
boiska do gry oraz obiektów handlowo-usługowych znajdujących się na terenie
osiedla, co w pewnym sensie rekompensuje im istnienie fizycznej bariery.
Niektórzy badacze uważają, że tendencja do budowy osiedli hybrydowych będzie
rosnąć. Na ich terenach najprawdopodobniej nadal będzie funkcjonował monitoring
całodobowy, lecz jego działanie jest mniej odczuwalne niż płoty i ogrodzenia.
Same ogrodzenia też mogą mieć mniej złowrogi charakter. W literaturze
urbanistycznej proponuje się płot niski, zbudowany z cegły bądź kamienia,
otoczony siatką bądź kratą, a następnie obsadzony kolczastymi krzewami.
Żywopłot nie tylko utrudnia wspinaczkę po murze, ale stanowi również element
estetyczny, nawiązujący do środowiska naturalnego. Można też stosować płoty
drewniane lub z siatki ogrodzeniowej. Ogrodzenie można obsadzić zielenią. Takie
rozwiązanie umożliwia nadzorowanie terenu, a wykorzystana zieleń poprawia
estetykę miejsca.
Bardzo ważne jest także, by na terenie osiedli grodzonych umieszczać właściwą
liczbę bram i furtek. Ruch pieszy i kołowy nie może zostać zaburzony. W Europie
Zachodniej powszechną praktyką są mury niskie bądź też nisko nasadzone
żywopłoty. Powodują również fragmentaryzację przestrzeni, lecz ich rola nie
jest na tyle drastyczna, co murów betonowych.
* Dominika Hubicka jest absolwentką gospodarki przestrzennej na Uniwersytecie
Gdańskim, w lipcu obroniła pracę magisterską pt. "Problematyka grodzenia
przestrzeni miejskiej na przykładzie miasta Gdańska"
Dominika Hubicka, absolwentka gospodarki przestrzennej na UG, autorka pracy magisterskiej o gdańskich osiedlach zamkniętych
Aleksandra Kozłowska
24.08.2015
06:00
FOTO: archiwum GSM