„ Spółdzielczość poprawia jakość państwa”
Gorąco witam wszystkich w przeddzień Międzynarodowego Dnia Spółdzielczości. To ważny dzień dla ludzi, którzy wybrali drogę wspólnotowej, zbiorowej pracy na rzecz swoją, swoich rodzin i swojego środowiska.
To powinien być także ważny dzień dla państwa, jako że spółdzielczość bardzo wyraźnie poprawia jego jakość i przyczynia się do jego bardziej przyjaznego, ludzkiego wymiaru. Sam fakt, że ten Międzynarodowy Dzień, obchodzony od 91 lat z inicjatywy samych spółdzielców, został 21 lat temu proklamowany przez Organizację Narodów Zjednoczonych, podkreśla jego rolę i znaczenie we współczesnym rozwoju świata. Przypomnę, że 21 lat temu także polski Senat ustanowił 1 lipca Dniem Spółdzielczości w Polsce.
Dziś jest to święto prawie miliarda członków różnych typów spółdzielni i 100 milionów ich pracowników. W Polsce spółdzielnie zrzeszają 8 milionów członków i zatrudniają blisko 300 tysięcy pracowników na stabilnych umowach o pracę, a nie tzw. śmieciówkach, co w obliczu praktyk innych pracodawców stanowi wielką wartość. Taka jest konkretna odpowiedź spółdzielców na apele o stabilny i zrównoważony rozwój społeczno-gospodarczy. Od lat jako spółdzielcy kreujemy i urzeczywistniamy taki właśnie model zrównoważonego rozwoju, podczas gdy inni więcej o nim mówią, niż dla niego czynią.
Współpraca ludzi na zasadach wspólnotowych była reakcją na trudne warunki pracy i życia i pozytywną odpowiedzią na społeczny egoizm towarzyszący rodzącemu się kapitalizmowi. Ta piękna spółdzielcza tradycja współdziałania ludzi dla dobra wspólnego trwa po dziś dzień. Okazało się bowiem, że współpraca ludzi nie tylko miała znaczenie w tamtym czasie, ale pozostała także obecnie nadzieją na poprawę sytuacji ekonomicznej i warunków społecznych dla znacznej części społeczeństwa. To ważny paradygmat rozwoju społeczno-gospodarczego i budowy społeczeństwa obywatelskiego.
Dziś widać to wyraźnie, kiedy ukształtowaliśmy dwa światy. Świat korporacji i indywidualizmu oraz świat wolontariatu i opieki społecznej. Między tymi skrajnymi biegunami wytworzyła się wielka pustka generująca ogromne problemy społeczne. Najważniejsze z nich to nierówności społeczne, bezrobocie i zadłużenie publiczne. To one są źródłem najpoważniejszych zagrożeń dla stabilności świata oraz źródłem patologii społecznych. Nie będzie bezpieczeństwa narodowego ani bezpieczeństwa społecznego, jeśli niespełna 2% ludzi zawłaszcza ponad połowę światowego bogactwa. Przez świat i Europę przetacza się silny nurt protestu, zwany przez elity antysystemowym. Dotarł on również do Polski. Z obserwacji ( jeszcze nie badań) socjologicznych (m.in. prof. Krzemińskiego) wynika, że nie jest to bunt gówniarzy, jak zdiagnozował to pewien szanowany przeze mnie redaktor naczelny znanego dziennika. Na pewno jednak młodzież w tym ruchu odgrywa znaczącą rolę. Ten bunt nie jest jeszcze dojrzały. Socjologowie diagnozujący sytuację w Polsce określić mogą go mianem buntu prymitywnego, czyli takiego, gdy ludzie mają już dość tego, co im się oferuje, a jeszcze nie wiedzą, czego chcą w zamian. Wyrazem tego prymitywnego buntu są różne sprzeczne ze sobą postulaty, brak identyfikacji z własnym państwem i niekontrolowane odreagowywanie przy każdej nadarzającej się sytuacji, tak jak miało to miejsce w ostatnich wyborach prezydenckich i wiele wskazuje na to, że powtórzy się w jesiennych wyborach parlamentarnych.
Nie kwestionujemy prawa innych do kształtowania i udziału w takich modelach społeczno-gospodarczych, które są dla nich korzystne. Nie możemy jednak zaakceptować dyktatu jednych wobec drugich, nie akceptujemy prymatu pieniądza nad ludzką pracą i dyktatu rynków finansowych wobec realnej gospodarki. Źle oceniamy rządy wspierające te procesy kosztem innych modeli rozwoju i gospodarowania. Zdaniem naszym tak się niestety dzieje w naszym kraju, co doprowadziło do przesadnie nadmiernej redukcji systemu spółdzielczego w systemie społeczno-gospodarczym Polski z oczywistą szkodą dla jakości życia wielu Polaków.
Spółdzielnie i cala gospodarka przeszły trudny okres przemian. Niestety ich reformowanie obarczone było wieloma uprzedzeniami natury ideowej, ponieważ uznane zostały za formę obcą w gospodarce rynkowej, natury politycznej, ponieważ kierowane były przez byłą nomenklaturę partyjną, i wreszcie natury ekonomicznej, ponieważ z góry założono ich nieefektywność na konkurencyjnym rynku. Zamiast więc urynkowienia poddane zostały niszczącemu procesowi komercjalizacji, obcej ideom, wartościom i zasadom spółdzielczym oraz celom ich działania.
Całkowicie pominięto rolę spółdzielni w tworzeniu szans na poprawę warunków życia dużej części ludzi, ograniczaniu wykluczenia społecznego, budowaniu spójności społecznej czy też budowaniu społeczeństwa obywatelskiego, którego pojęcie i cele tak głośne przed paru laty umarły śmiercią naturalną pod naporem nowych idei (raczej pseudoidei). Zapomniano, bądź nie chciano pamiętać, że wolny rynek nie oznacza realizacji wyłącznie celów komercyjnych i walki wszystkich ze wszystkimi, że wartością rynku jest jego różnorodność.
Niestety, słusznym skądinąd hasłom prywatyzacji, reformowania, restrukturyzacji, konkurencyjności, innowacyjności nie towarzyszyło pojęcie bezpieczeństwa społecznego, a jeśli już się pojawiło, to miało trzeciorzędne znaczenie.
Doświadczenia, także nasze polskie, w sposób wystarczający udowadniają, że wolny rynek to nie wyłącznie konkurencja. Równie ważna jest współpraca, współdziałanie i realizacja celów wspólnych. Problemów społecznych nie da się rozwiązać jedynie za pomocą korporacyjnej i indywidualnej przedsiębiorczości. Możemy tu wybierać między budowaniem wspólnoty celów i konfrontacją z różnymi grupami interesów. Biorąc pod uwagę fakt, że spółdzielnie przyczyniają się do budowania zamożności całego społeczeństwa, a nie tylko jego części, warto tworzyć dla nich właściwe miejsce w systemie społeczno-gospodarczym kraju. Komponent spółdzielczy w gospodarce to opłacalny dla wszystkich element dobrego społeczeństwa, a nie zło konieczne.
Dziś z całą pewnością wiemy, że proces komercjalizacji spółdzielczości przyniósł poważne negatywne skutki zarówno w wymiarze gospodarczym, jak i społecznym. Zbudowany został system prawny komercalizujący spółdzielnie, sprzyjający powstawaniu nieprawidłowości w przypadku złej woli kierownictwa spółdzielni. Wiemy, jakie zostały popełnione błędy w tym zakresie i potrafimy je nazwać. Potrzebna jest tylko wola polityczna dla ich wyeliminowania. Tymczasem szósta już inicjatywa zmierzająca do uchwalenia ustawy regulującej funkcjonowanie spółdzielczości idzie jak po grudzie i wiele wskazuje na to, że może zakończyć się niepowodzeniem. Skoro miałaby to być ustawa, która niczego nie poprawi, to rzeczywiście nie ma powodów, aby ją uchwalać.
Nie potrafimy zrozumieć z jakiego powodu kilku parlamentarzystów i kilkanaście rządów nie potrafiło przygotować i uchwalić dobrego prawa dla spółdzielni, mając do dyspozycji rozwiązania europejskie i wcale nie najgorsze doświadczenia krajowe. Warto jednak w tym miejscu przytoczyć słowa znanego i cenionego działacza spółdzielczego Stanisława Szwalbego. W latach trzydziestych ubiegłego wieku pisał on, że nie spółdzielczość zadecyduje o ustroju państwa, lecz charakter tego ustroju zadecyduje o treści spółdzielczości. Prorocze to słowa. Bez wątpienia kluczową sprawą pozostaje system podatkowy, który powinien sprzyjać podnoszeniu poziomu odpowiedzialności członków za spółdzielnię i budowaniu kapitału własnego. Jak wiemy, spółdzielnia ma tylko dwa źródła jego tworzenia: udziały członkowskie oraz wypracowaną nadwyżkę. Rozwiązanie problemu opodatkowania sektora spółdzielczego to dzisiaj sprawa ważna z punktu widzenia społecznego, ekonomicznego i politycznego. Spór o podatki dla spółdzielni nie jest sporem o równość bądź nierówność konstytucyjną czy też powszechność opodatkowania. To spór o kształt społeczeństwa, to odpowiedź na pytanie, czy jesteśmy w stanie równoważyć cele komercyjne z celami społecznymi. Korekta systemu podatkowego byłaby dowodem na to, że państwo nie realizuje wyłącznie interesów klasy dominującej (kapitału finansowego). Przeorientowanie polityki podatkowej w stosunku do spółdzielczości jest jedną z dróg poprawy jakości państwa poprzez podkreślenie znaczenia moralnego i wymiaru etycznego działalności gospodarczej. Życzmy sobie w dniu spółdzielczego święta, aby zrozumienie tych oczywistych prawd stało się bardziej powszechne po stronie władzy, ale także w naszym środowisku. Jak bowiem możemy obserwować w wielu naszych spółdzielniach, do wartości i zasad spółdzielczych nie podchodzi się z należnym szacunkiem.
Pragnę w imieniu Krajowej Rady Spółdzielczej jako naczelnego organu samorządu spółdzielczego przekazać wszystkim członkom i działaczom spółdzielczym z okazji tegorocznego święta gorące pozdrowienia i życzenia wszelkiej pomyślności. Dziękuję wszystkim za działania na rzecz budowania społecznego i ekonomicznego potencjału spółdzielczości. W szczególności dziękuję tym, którzy pozostają wierni spółdzielczym ideałom, wartościom i zasadom. Warto dochowywać wierności naszym wartościom.
Brońmy i umacniajmy nasze przekonania. One mają ponadczasową wartość. Nie czujmy się zagubieni w tym coraz bardziej zmaterializowanym świecie. Nie idźmy drogą wytyczaną przez komercyjne i egoistyczne firmy. Dzięki naszym postawom, które umiejętnie łączą solidaryzm z efektywnością ekonomiczną przyczyniamy się do budowy świata bardziej przyjaznego ludziom.
Alfred Domagalski
Prezes Zarządu Krajowej Rady Spółdzielczej
Źródło: „Domy Spółdzielcze” Nr 8/2015
FOTO: archiwum GSM