Aktualności
wróć
Pani Lidia się pomyliła

Pani Lidia się pomyliła

10 IV 2015, 07:16:00
Miały być lekarstwem na wszystko, lepsze, tańsze, sprawniej zarządzane.
Życie pokazuje jednak, że teoria mija się z praktyką.

Wspólnoty, bo o nich piszemy już na dobre zadomowiły się na naszym rynku. Nie są już nieodkrytym lądem. Każdy z nas wie, że jest to jedna z form zarządzania budynkiem wielorodzinnym, w której to właściciele mieszkań sami lub poprzez firmy zewnętrzne zajmują się jego administrowaniem. Ustawodawca tworząc ustawę o wspólnotach uważał, że to współwłaściciele najlepiej wiedzą o potrzebach budynku, w którym mieszkają i to oni zadbają o jego niskie koszty eksploatacji. W wielu przypadkach tak się dzieje, chociaż nie raz odbywa się to kosztem zaniedbywanie prac remontowych czy też niezbędnych przeglądów. Natomiast większość wspólnot ma te same problemy, jak inne podmioty zarządzające budynkami. Podstawowe bolączki to niska frekwencja na zebraniach wspólnot. Brak zainteresowania części właścicieli mieszkań problemami wspólnoty. W dużych miastach często właścicielami nowych budynków są osoby, które kupują mieszkanie, aby na ich wynajmie zarobić. Powoduje to, brak odpowiedzialności za to, co się dzieje z budynkiem. Ich głównym celem jest zysk. Rodzi to również określone skutki dla takich wspólnot. Podstawowym problemem są rosnące zaległości czynszowe na podnajmowanych mieszkaniach. Właściciel dba tylko o swoją „kasę” i często nie interesuje się płatnościami za mieszkanie. Natomiast często zmieniających się najemców mieszkań nic nie wiąże ze wspólnotą. Tym samym nie muszą dbać o jej mienie. Niszczone są elewacje, klatki schodowe i inne urządzenia służące wszystkim mieszkańcom. Wspólnoty mające takich współwłaścicieli borykają się z brakiem pieniędzy na wszystko. Nisko ustalane zaliczki na opłaty, powodują brak rezerw na regulowanie bieżących płatności. Zabiera się środki gromadzone na funduszu remontowym, aby nie doprowadzić do bankructwa wspólnoty. Im większa wspólnota, tym większe trudności. Wina leży również po stronie tych, którzy podjęli się czynności związanych z jej administrowaniem. Preferencyjne oferty z zaniżonymi zaliczkami, tylko po to, aby przejąć wspólnotę, prędzej czy później stają się dla wszystkich stron problemem.

Kłopoty mają również małe wspólnoty szczególnie te na terenach wiejskich, gdzie zadłużenie jednego właściciela i wieloletnie procesy sądowe mogą je doprowadzić do ruiny. Oczywiście mamy również dobre wspólnoty, których właściciele mieszkań dbają o swój budynek i niskie opłaty. Interesują się również stuacją wspólnoty i co najważniejsze większość z nich ma dochody pozwalające na opłacanie czynszu. W takich budynkach jest również mała rotacja właścicieli, co przyczynia się do wzmocnienia emocjonalnej więzi łączących członków wspólnoty. Z opisanych przykładów wynika, że wspólnoty nie są lekarstwem na wszystko. Napotykają problemy podobne do tych, z którymi wcześniej musiały się zmierzyć spółdzielnie mieszkaniowe. Często przegrywają z nimi w walce o niskie opłaty. Nie posiadają również, w przeciwieństwie do spółdzielni rezerw finansowych chroniących właścicieli mieszkań przed ucieczką w kredyty. Na rynku zarządzania nieruchomościami powinno być miejsce zarówno dla dobrych wspólnot jak i dobrych spółdzielni mieszkaniowych. To świadomy właściciel mieszkania powinien wybierać to, w jakiej formie zarządzania chce mieszkać. Nie powinni robić tego politycy zapatrzeni tylko w jedną formę własności. Gniezno SM (r) ©

W ramach naszej witryny stosujemy pliki cookies w celu świadczenia Państwu usług na najwyższym poziomie, w tym w sposób dostosowany do indywidualnych potrzeb. Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Szczegółowe informacje znajdują się w POLITYCE PRYWATNOŚCI I WYKORZYSTYWANIA PLIKÓW COOKIES. OK, rozumiem