Aktualności
wróć
Prezes, co włodarzom się nie kłaniał

Prezes, co włodarzom się nie kłaniał

5 XI 2014, 11:54:00
Dlaczego organy ścigania zajęły się Zenonem Procykiem?

-„W olsztyńskiej spółdzielni mieszkaniowej "Pojezierze" potaniały czynsze!” - donosiła 25 stycznia 2008 roku bulwarówka „SuperExpress” - opisując entuzjastyczne reakcje mieszkańców, którzy odebrali nowe książeczki opłat.

-„Wszyscy powtarzają to samo: musiał wydarzyć się prawdziwy cud gospodarczy” – którego owoce zbierać będzie niemało osób.

-„Bo spółdzielnia "Pojezierze" to największa spółdzielnia w Olsztynie – pisała gazeta - blisko dziesięć tysięcy mieszkań, a w nich jakieś pięćdziesiąt tysięcy lokatorów. I żaden z nich nie może teraz uwierzyć w swoje szczęście.”

Sprawcą owego „cudu”, zdaniem SuperExpressu, był, były prezes spółdzielni Zenon Procyk.

-„ Pan Zenon sześć lat temu uznał, że dość ma już wysokich opłat, jakie za ciepło kazało sobie płacić Miejskie Przedsiębiorstwo Energetyki Cieplnej w Olsztynie. Postanowił odciąć się od monopolisty i kupować ciepło bezpośrednio u producenta - w olsztyńskiej elektrociepłowni. Wystarczyło tylko wybudować własną sieć rur. Procyk wziął na to kredyt - 25 mln zł. Żeby go spłacić, nie musiał sięgać do kieszeni mieszkańców. Bankowi płacił tym, co zaoszczędził na zerwaniu umowy z MPEC-em. Teraz kredyt został już spłacony i czynsze mogły potanieć. Dzięki sprytowi pana Zenona mieszkańcy "Pojezierza" mają najtańsze ciepło w mieście, płacą niższe czynsze, no i majątek ich spółdzielni powiększył się o wartą 25 baniek sieć rur ciepłowniczych.”

Gdyby dziennikarz popularnej bulwarówki zechciał staranniej zbadać temat, odkryłby, że Procyk miał za sobą nie tylko funkcję prezesa „Pojezierza”, ale też kilkadziesiąt prokuratorskich zarzutów i dziewięć miesięcy aresztu. Dla wielu mieszkańców stolicy Warmii i Mazur, oraz lokalnego establishmentu stal się on symbolem wszystkiego, co najgorsze. Mafijnego układu prezesów spółdzielni mieszkaniowych, polityków, sędziów, prokuratorów i policjantów, który trzymał w żelaznym uścisku całe miasto i gotów był wykończyć każdego, kto mu się postawił.

Lista zarzutów, które w roku 2006, prokurator Grażyna Waryszak z Prokuratury Okręgowej w Elblągu postawiła jemu i jego współpracownikom była imponująca – w sumie ponad sto! Czy ktoś o takiej proweniencji mógł być sprawcą „ekonomicznego cudu” o którym pisał „SuperExpress”?

Tylko się nie wychylaj!

Trudno wskazać miasto piękniejsze od Olsztyna. Szesnaście jezior w jego granicach administracyjnych, o łącznej powierzchni ponad 700 hektarów i wspaniałe lasy dosłownie na wyciągnięcie ręki tworzą tu niezwykły klimat. W upalne lata mieszkańcy grodu nad Łyną nie muszą szukać wytchnienia w słonecznej Italii. Mają własną! Tuż za progiem.

Lecz za tym idyllicznym obrazem kryje się brutalna rzeczywistość, w której lokalni politycy, przedstawiciele biznesu i urzędnicy państwowi bezpardonowo walczą o pieniądze i wpływy.

Z relacji ludzi, którzy znają sprawę wynika, że Procyk, który dość niespodziewanie w roku 1997 został prezesem spółdzielni mieszkaniowej „Pojezierze”, nie rozumiał reguł i nie pojął czego się od niego oczekuje.

Ponad połowa mieszkańców Olsztyna mieszka w blokach spółdzielczych. Siłą rzeczy prezesi tamtejszych spółdzielni postrzegani są jako osoby wpływowe. A lokalni politycy oczekują od nich jednego - by się zachowywali spokojnie. W dobrze pojętym wspólnym interesie.

Procyk nie pasował do schematu. Poważny konflikt, między nim a ratuszem, który wybuchł niemal natychmiast po objęciu przez niego funkcji prezesa dotyczył dwóch spraw: rezygnacji z usług miejskich służb komunalnych zajmujących się oczyszczaniem ulic na osiedlach „Pojezierza” i pomysłu budowy niezależnej, spółdzielczej, sieci ciepłowniczej.

W sierpniu 2001 roku lokalny dodatek „Gazety Wyborczej” doniósł, że za 31 tysięcy złotych władze spółdzielni kupiły… uliczny odkurzacz. Problem w tym, że ówczesna spółka komunalna zajmująca się oczyszczaniem ulic i śmietników, delikatnie mówiąc, znajdowała się w nienajlepszej kondycji finansowej i decyzja zarządu „Pojezierza” mogła jedynie te problemy pogłębić. Prezydent Olsztyna nie był zachwycony.

Ale Procyk kupił nie tylko uliczny odkurzacz. Zatrudnił też sprzątaczy a spółdzielcy szybko zauważyli, że klatki schodowe w ich domach, osiedlowe uliczki, parkingi i place zabaw stały się czystsze.

Życzliwi mu ludzie, radzili, by się nie wychylał, dał sobie spokój, i nie pogłębiał konfliktów z ratuszem. Lecz on nie chciał słuchać. I otwarcie krytykował władze Olsztyna.

Po co komu spółdzielcza sieć ciepłownicza.

Jednak to nie śmieciarki, a sieć rur doprowadzających ciepło z zakładów Stomil Olsztyn (obecnie Michelin Polska) do spółdzielczych bloków oraz skuteczny sprzeciw wobec planów prywatyzacji Miejskiego Przedsiębiorstwa Energetyki Cieplnej (MPEC) narobiły mu wrogów i wpędziły w kłopoty.

Spory jakie zarząd „Pojezierza” toczyły z MPEC-em miał długą historię. Procyk jeszcze w 1998 roku nie godził się by spółka komunalna dyktowała mu nie tylko cenę za dostawy ciepła, ale też ile musi jej odbierać. Spór ten zwieńczyła seria procesów sądowych, w których raz górą były racje spółdzielców, a raz MPEC-u. Ostatecznie zarząd „Pojezierza” postawił na swoim i spółdzielcy zaczęli płacić mniej za energię cieplną.

To nie był koniec. Procyk wpadł na pomysł, że bardziej opłaci mu się budowa spółdzielczej sieci ciepłowniczej niż spory z coraz bardziej zdeterminowanym partnerem.

W tamtych latach dwukrotnie olsztyński MPEC odcinał w blokach „Pojezierza” dostawy ciepłej wody. Argumentując tym, że zarząd spółdzielni nie podpisał ze spółką komunalną umowy. Co przyniosło skutek odwrotny od zamierzonego. Prezes Procyk stał się osobą popularną w Olsztynie. W roku 1998 stworzył własny komitet wyborczy i wszedł do rady miasta. Koalicja z z AWS i Unią Wolności zapewniła mu fotel przewodniczącego. Cztery lata później ponownie zdobył on mandat radnego, leczy nie zbudował koalicji z SLD. Prezydentem miasta był związany wówczas z lewicą Czesław Małkowski.

Rok później Gazeta Olsztyńska opublikowała ranking pod tytułem „Oni trzęsą miastem”, w którym zwyciężył prezydent Małkowski, lecz Zenon Procyk był tuż za nim, a przed marszałkiem województwa Andrzejem Ryńskim i wojewodą Stanisławem Szatkowskim. Lokalny establishment zaczął postrzegać go jako poważnego rywala w walce o fotel prezydenta Olsztyna.

W roku 2004 pogorszyły się relacje Procyka z prezydentem Małkowskim. Powody były dwa:

– niechęć władz miasta wobec pomysłu budowy spółdzielczej sieci ciepłowniczej, oraz

- sprzeciw prezesa „Pojezierza” wobec planów prywatyzacji Miejskiego Przedsiębiorstwa Energetyki Cieplnej.

Procyk publicznie pytał prezydenta Olsztyna dlaczego położenie kilometra sieci ciepłowniczej w przypadku MPEC-u to koszt dwóch milionów złotych, gdy jego spółdzielnia płaci niewiele ponad 700 tyś zł za to samo plus światłowód? Nigdy nie doczekał się odpowiedzi.

A gdy w radzie miasta przyszło do głosowania nad sprzedażą owej spółki komunalnej prywatnemu inwestorowi za kwotę ponad 40 mln zł Procyk głosował przeciw i olsztyński MPEC jest dziś własnością komunalną.

Dramatycznym momentem było wypowiedzenie spółdzielni „Pojezierze” kredytu inwestycyjnego przez Bank Gospodarki Żywnościowej. Stało się to w chwili, gdy ruszyły prace związane z budową instalacji ciepłowniczej. Pojawiło się podejrzenie, że decyzja ta została wymuszona przez lokalnych polityków. Procyk błyskawicznie przekonał Bank Zachodni WBK, że nie ma żadnego ryzyka i zdobył pieniądze. I tak złamany został monopol MPEC-u.

W tym samym czasie do olsztyńskiej prokuratury zaczęły wpływać doniesienia o podejrzeniu popełnienia przez niego licznych przestępstw.

I tak , 24 października 2002 r. Stowarzyszenie Obrony Spółdzielców złożyło zawiadomienie do Prokuratury Okręgowej w Olsztynie w sprawie nieprawidłowości przy zbywaniu mieszkań przez Spółdzielnię Mieszkaniową „Pojezierze”. Zdaniem Stowarzyszenia organy SM „Pojezierze” dopuściły się nieprawidłowości i działały na jej szkodę. Stowarzyszenie szacowało straty spółdzielni na kwotę ok. 2 mln zł. Sprawą zajęły się lokalne media.

Kolejne doniesienia składali też indywidualnie członkowie wspomnianego gremium.

Na stronie internetowej olsztyńskiej posłanki Platformy Obywatelskiej Lidii Staroń znalazłem informację, że była ona założycielką owego stowarzyszenia i pełniła w nim funkcję prezesa.

Bezkompromisowość i pryncypalność w sprawie Procyka zapewniły Lidii Staroń w roku 2005 mandat poselski. A wypowiedź prokuratora Olejnika o „wstrząsającej patologii” występującej w grodzie nad Łyną przyspieszyła działania organów ścigania. Ostatecznie prezes spółdzielni „Pojezierze” trafił na dziewięć miesięcy za kraty. Sprawą zajmowała się prokuratura okręgowa w Elblągu.

W roku 2006 posłanka Lidia Staroń, jak przypuszczam, zaniepokojona zbyt wolnym tempem postępowań, skierowała do ministra sprawiedliwości, co najmniej trzy interpelacje (nr 1223, 1321, oraz 6502) dotyczące śledztw związanych z jego osobą oraz spółdzielnią „Pojezierze”.

Ich lektura zmusza do postawienia pytania o obowiązujące posłów zasady bezstronności i bezinteresowności, które nakazują im unikanie sytuacji etycznie wątpliwych. Przypuszczam, że w tym przypadku posłanka interweniowała widząc naruszenia prawa, bądź rażącą niesprawiedliwość. Szkoda tylko, że jak dotychczas sędziowie nie podzielili jej ocen dotyczących funkcjonowania zarządu „Pojezierza”

Osoby z Olsztyna, znające sprawę, wskazują na zbieżność wydarzeń.

– „Gdy Procyk, jako radny, zainteresował się poważnymi interesami planowanymi w latach 2002 – 2005 przez prezydenta Małkowskiego, zajęły się nim organy ścigania.” – I dodają.

- „Co się zmieniło od czasu, gdy rękoma prokuratorów pozbyto się Procyka? Jego następca w spółdzielni „Pojezierze” ma zbliżone problemy z wymiarem sprawiedliwości, co on. Tylko to już inna historia”.

Marek Czarkowski

W ramach naszej witryny stosujemy pliki cookies w celu świadczenia Państwu usług na najwyższym poziomie, w tym w sposób dostosowany do indywidualnych potrzeb. Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Szczegółowe informacje znajdują się w POLITYCE PRYWATNOŚCI I WYKORZYSTYWANIA PLIKÓW COOKIES. OK, rozumiem